niedziela, 29 września 2013

Przeróbka sukienki. W sam raz na złotą polską jesień...


...której do tej pory nie było. Dopiero dziś zrobiła się ładna pogoda, która delikatnie zakrawa o polską złotą jesień i wykorzystałam ją na udokumentowanie moich ostatnich poczynań;-) W dzisiejszym poście przedstawię przeróbkę ogromnej sukienki. Zakupiłam ją w moim rodzinnym Sanoku, gdy podczas shoppingu z Mamą zahaczyłam o second-handy. Poszukiwałam głownie jakichś ciekawych tkanin, ale oczywiście takowych nie znalazłam, natomiast w moje ręce wpadła beżowa sukienka za całe...1,50 zł;-) sukienkę w takiej cenie się po prostu kupuję i nie marudzi;-) A że była nieco za duża...no cóż...sie szyję, się ma;-)





Postanowiłam ją przerobić na podobną do tej, którą widziałam ostatnio w jednej z sieciówek (zdjęcie poniżej):





Zwęziłam ją "po całości", wszyłam podszewkę do dolnej częsci sukienki oraz gumkę w pasie, żeby była bardziej dopasowana. 



Do kieszeni doszyłam ręcznie dwa 2-centymetrowe paski z ozdobnej taśmy z koralików. Całość przedstawiam poniżej.








czwartek, 26 września 2013

Szalo-komin na ślub razy dwa:-)

Ten post miał pojawić się już w sierpniu, ale brak czasu i czekanie na zdjęcia wpłynęły na małe opóźnienie. Rzecz, jeśli chodzi o wykonanie, jest baaardzo prosta, natomiast mnie przysporzyła nieco stresu ze względu na fakt, że była szyta na ślub, na którym zawsze wszystko jest idealne. Dodatkowo, szyłam dla kochaniutkiej Sisterki, dlatego starałam się, żeby wyszło jak najlepiej;-) Chodzi o szalo-komin, czyli narzutkę na ramiona, która była zastępstwem dla klasycznego bolerka. A że na ślubie szal się zagubił (działo się, działo!), na 15 min przed poślubną sesją zdjęciową powstał kolejny szal;-)





wtorek, 10 września 2013

Szycie też kołem się toczy...czyli spódnica z koła

Jak w tytule...dziś zaprezentuję jedno z moich najnowszych dokonań - spódniczkę uszytą na planie koła. Do jej stworzenia użyłam materiału, który kupiłam na początku mojej przygody z szyciem i służyć miał do ćwiczeń, a że został całkiem spory kawałek, postanowiłam go wykorzystać, bo przecież nic nie może się zmarnować;-). Na obrazku poniżej pokażę, jakie kroki należy wykonać, aby taka spódnica dołączyła do naszej garderoby;-) Plusem tego ciuszka jest to, że szyje się go błyskawicznie i całość wraz ze zmierzeniem się i krojeniem materiału zajmuje niecałą godzinę. Na początku mierzymy obwód bioder, następnie określamy długość spódnicy, pamiętając o dodaniu 2-3 cm na podłożenie. Nasz materiał składamy prawą stroną do prawej i jeszcze raz na pół, tak żeby powstał nam prostokąt. Obwód bioder dzielimy przez 6,28 i odmierzamy tę liczbę (u mnie około 15 cm) od punktu, gdzie łączy się nam złożony materiał, zaznaczając sobie tę odległość na dwóch krawędziach. Punkty łączymy w łuk i od tej krawędzi zaznaczamy sobie długość spódniczki. Tutaj też najlepiej zaznaczyć sobie punkty w bliskich odległościach i połączyć całość w kolejny łuk.


Następnie pozbywamy się "górnego" łuku, wycinając go, dzięki czemu powstaję nam mniejsze koło.






Następnie kroimy dół, podkładamy brzegi, wszywamy gumkę i gotowe!








Nawet fotograf się załapał na zdjęcie...;-)


Via dei Condotti - raj dla miłośników znanych marek. Jeszcze kilka lat i zacznę się rozglądać za wolnym lokalem na tej ulicy;-)

Podglądnęliśmy też kolegę "po fachu"...

wtorek, 13 sierpnia 2013

Letnia sukienka z Burdy

No i uszyłam sukienkę:-)! To moje kolejne dzieło z Burdy - muszę przyznać, że szyło się bezproblemowo, bo nie nastawiałam się na jakiś wielki sukces..Ostatecznie założyłam, że mogę coś uszyć dla celów trenowania. Jednak okazało się, że to naprawdę prosta sukienka;-) Projekt znalazłam w majowym wydaniu Burdy (Ach, ten majowy numer - wyszedł im od pierwszej do ostatniej strony!)  Oto oryginalny model.
Sukienkę wykrajało się łatwo, składała się z 4 części, które należało ze sobą zszyć. Dodatkowo wszyłam na plecach kryty zamek i zrezygnowałam z wszywanego koronkowego paska.




Oto efekt końcowy:








piątek, 2 sierpnia 2013

Prawie jak w Indiach...:-)

Ostatnio zostałam poproszona o uszycie identycznej długiej spódnicy jak z tego posta. Muszę przyznać, że wyszło identycznie - spódnice niczym się nie różniły. Wniosek jest taki, że mogę szyć dla sieciówek:-) Hmmm - kiedy przeprowadzka do Indii lub Bangladeszu;-)?